wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 2.


Myślałam, że nic się nie zmieni. Że zawsze będzie tak, jak teraz – popołudniowe wizyty Baekhyuna wywołujące bóle głowy, codzienna porcja wyzwisk i obelg, na które być może zasłużyłam, oraz wyrzuty sumienia spowodowane brakiem zapału do systematycznej nauki... Wprawdzie dopuszczałam do siebie iskierkę nadziei odnośnie pozytywnej zmiany, ale na pewno nie chciałam, aby było gorzej. Wierzyłam, że skończy się na codziennych wizytach tego chama, na przyjmowaniu dużej ilości tabletek przeciwbólowych, na kolejnej dawce przekleństw, na kolejnych wyrzutach sumienia... Do takiego życia powoli się przyzwyczajałam. Powoli zaczynałam obojętnieć na to wszystko. Nigdy nie podejrzewałabym siebie o tak irracjonalny optymizm.
Pewnego popołudnia stukanie do drzwi zabrzmiało jak solidny kopniak. Z początku bałam się otworzyć – trzask był niepokojący, a szansa, że to był Baekhyun raczej marna; miał przyjść za pół godziny, a byłam przekonana, że nikt nie będzie w stanie siłą zaciągnąć go tu wcześniej.
Okazało się, że coś jednak było, tylko wtedy nie wiedziałam jeszcze, co to oznacza dla mnie.
- Otwieraj, kretynko! – ostatecznie te słowa przekonały mnie do wpuszczenia Byuna do środka. Bałam się, że wywarzy drzwi, jeśli ich szybko nie otworzę.
Stał w progu. Nawet spora ilość pudru nie była w stanie zakryć tego, jak czerwony był ze złości. Spojrzałam na niego zdziwiona. Nie to przewidywałam. W końcu, nigdy się tak nie zachowywał. Teraz stał przede mną, oddychając ciężko. Odepchnął mnie i po prostu wszedł do środka. Rzucił torbę z zeszytami gdzieś za siebie. Towarzyszyło temu tylko ciche jęknięcie szafki. Spojrzałam kątem oka w tamtym kierunku. Tylko po to, by upewnić się, że nic nie zepsuł.
Chłopak chodził po salonie jak rozjuszone zwierzę. Trzymał się za głowę i mamrotał jakieś słowa do siebie. Po chwili ciszę przerwał chichot, który po chwili zamienił się w dość głośny rechot. Baekhyun stał, patrząc w sufit i śmiał się do siebie. Wtedy po raz pierwszy zwątpiłam, czy aby na pewno jest emocjonalnie stabilny.
- Nie zrobiła tego. Ona? Mnie? Głupota. Przecież nie mogła MNIE zostawić dla tego nic nie wartego śmiecia. Jestem idealny. Pewnie, wystarczy spojrzeć tylko na moją twarz. Nie można mi nic zarzucić. Każdy chciałby mieć taki podbródek. Z charakteru również jestem zajebisty. No błagam, wystarczy spytać pierwszego lepszego człowieka. Chociażby Yixinga. Poza tym... DLA NIEGO?! Dla jakiegoś podrzędnego drugoklasisty? Jak mu tam... No właśnie. Nawet nie znam jego imienia! A ja znam wszystkich. A wszyscy mnie, swoją drogą. To już potwierdzenie tego, jak bardzo nikim jest ten koleś. Pożałuje tego. Rzucać mnie? Odechce się jej. O ja się już o to... - Byun przerwał jednak nagle, jakby zauważył gdzie się znajduje. Odwrócił głowę w moją stronę. Strzelił mi jedno ze swoich pogardliwych spojrzeń. Tym razem było to jedno z tych "Nie zadzieraj ze mną, bo widzisz jak bardzo wściekły jestem". - Nie słyszałaś tego, rozumiesz?
Uniosłam brew do góry, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. Jak mogłam nie słyszeć czegoś, co przed chwilą tak głośno powiedział? Już otwierałam usta, gdy Baek podszedł do mnie szybkim krokiem i złapał za ramiona.
- Serio? Nie rozumiesz? Mam ci to rozrysować, byś pojęła? Czy po prostu grasz taką idiotkę? Nie no, przecież nie można być aż tak głupim. Musisz udawać. - Zmarszczyłam czoło na jego słowa.
- Wyjdź, dobrze? Po prostu wyjdź.
- Tylko wtedy, gdy upewnię się, że to, co powiedziałem nie wyjdzie poza te ściany. Nie pozwolę, żeby przez jakąś kretynkę wszystko wyszło na jaw! - Wykrzyczał mi to w twarz. Po prostu zaczął wrzeszczeć.
  - Przychodzisz do mnie, ba, wkopujesz mi się prawie do mieszkania, rzucasz swoimi rzeczami w moje meble, wygadujesz jakieś bzdury na środku mojego pokoju, obrażasz mnie, a potem rozkazujesz, bym zapomniała o tym, co przed momentem wymamrotałeś? Wielki Byun Baekhyun, został rzucony przez dziewczynę. Naprawdę sądzisz, że obchodzi to kogokolwiek, poza tobą? - Spojrzałam na niego obojętnie. Na kogoś takiego jak on, nie warto było marnować nerwów. I tak nie dotrze do niego nic co bym powiedziała. Był zbyt zadufany w sobie.
- Jesteś nikim. Jak śmiesz tak do mnie mówić? Ty nisko urodzony śmieciu! Widać, że rodzice nie nauczyli cię jak zwracać się do lepszych od siebie! No tak, przecież twój ojciec pokazał kim był nap...

Trzask.

Twarz Baekhyuna odleciała na kilka centymetrów. W jego oczach widoczny był wyraz zaskoczenia, a jego policzek zaczynał przybierać iście wiśniowego koloru. Powoli odwrócił twarz w moim kierunku. Rękę dalej miałam uniesioną. Mimo to przybrałam obojętną maskę. Bolało. Oczywiście, że tak. Jednak już dawno przestałam płakać z tego powodu. A na pewno nie gdy słyszałam takie rzeczy od niego. Ale nie mogę pozwolić, by ich obrażał. Po prostu nie mogę.
Twarz Baekhyuna wykrzywił uśmiech. Odsunął się ode mnie na kilka centymetrów i przejechał palcami po policzku. Poprawił włosy, przecież nie mógł wyglądać źle, nawet w takiej sytuacji. Odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Nie miałam siły czy ochoty patrzeć dziś więcej na jego twarz.
Poczułam szarpnięcie do tyłu. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Potem już tylko leciałam w stronę jednej z szafek. Tej, na której moja mama stawiała swoje kule śnieżne. Gdy w nią trafiłam, wiele z nich spadło obok mnie. Spojrzałam w górę na stojącego nade mną chłopaka.
- Serio sądziłaś, że możesz ot tak mnie uderzyć i nic ci się potem nie stanie? - Prychnięcie. Byun podniósł jedną z ocalałych kul i zaczął się jej przyglądać. Potrząsał nią w górę i dół, oglądając jak płatki sztucznego śniegu opadają na Mur Chiński. - Pamiątki. Po prostu kolejne śmieci. Możesz uznać, że zrobiłem ci przysługę. Przynajmniej teraz możesz je wywalić bez skrupułów.
Powiedziawszy to upuścił kulę, która rozbryzgała się na milion drobnych kawałków i wyszedł z mieszkania.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Czekam na więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byun Ty wredna su.. No, ekhm. Wredny człowieku miałam na myśli. Coraz bardziej ukazują się różki (albo raczej rogi) tego jakże zajebistego osobnika. Jestem naprawdę ciekawa co on jeszcze zmaluje i jak bidna Kahee to zniesie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam charakter Baekhyuna, jest taki zimnokrwisty i nie ma litości. Współczuję Kahee przebywania z nim, ale mam nadzieję, że stanie się bardziej pewna siebie i da mu mocnego kopniaka w ten idealny zad! Jak dla mnie to aż się prosi o rozwinięcie, no kurczaki, które uwielbia Onew, czemu takie krótkie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Więcej, więcej! Biedna Kahee.
    Czekam na następny rozdział niecierpliwie jak amerykańskie dziecko na realizację zamówienia w McDonald's.

    OdpowiedzUsuń