wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 1.


Nigdy nie byłam odważna. Nigdy nie byłam śmiała. Nigdy nie miałam tony przyjaciół. Bo i po co? Było mi dobrze. Nadal jest mi dobrze. Jestem sama. 
Trzasnęłam drzwiami do swojego pokoju i oparłam się o ścianę. Osunęłam się po niej powoli. Łóżko stało metr ode mnie, jednak nie miałam siły tam podejść. Podłoga wydawała się równie kusząca. Zresztą co za różnica. 
Mój pokój od zawsze był moim azylem. Poza nim było piekło. Salon, kuchnia i łazienka. Wszystko puste już od roku. Po tym jak ojciec zastrzelił moją matkę a potem sam powiesił się w łazience. Ludzie mówią, że miałam szczęście, że byłam w tym czasie w szkole. Nie zastrzelił i mnie. Mogę spojrzeć na nich tylko z politowaniem. Nie wiecie nic. 
Mam 19 lat. W sumie co z tego. Równie dobrze mogłabym mieć 40. Kolejne nic nieznaczące cyferki. Do szkoły chodzę wybiórczo. Na tyle, na ile starcza mi czasu. Resztę dni poświęcam pracy. Gówniana robota w księgarni, ale gdzie indziej przyjęliby kogoś takiego jak ja. Po nocach siedzę nad książkami, staram się nadrobić to wszystko, co omija mnie w szkole. 
Szczerze mówiąc, ta cała sytuacja ma swoje plusy. Nie muszę widzieć tych wszystkich twarzy. Tych klonów. Wszystkich, którymi szczerze gardziłam. Całe życie. 
To naprawdę musi wydawać się dziwne, ale przez całe życie nie udało mi z nikim zaprzyjaźnić. Wydaje się, że mam jakiś antymagnes wbudowany w moją twarz. 

Pukanie. 

Westchnęłam i chcąc, nie chcąc musiałam wstać. Kierując się ku drzwiom kopnęłam coś, co leżało pod fotelem. Dawno tu nie sprzątałam. 
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Nie chciało mi się już nawet sprawdzić kto to może być. Tylko jedna osoba mogła tu przyjść o tej godzinie. 
- Dłużej nie mogłaś? - Jak zwykle poirytowany głos na powitanie. Jak uroczo. Spojrzałam na mojego "gościa" i otworzyłam szerzej drzwi, tak by mógł wejść. Codzienny rytuał. - Naprawdę nie mogę się doczekać tego przeklętego czerwca. W końcu będę mógł przestać przynosić ci to. 

Trzask. 

Na podłogę spadła torba. Zeszyty poleciały po podłodze. Spojrzałam na nie krzywo, ale po chwili uklękłam, by je pozbierać. 
- Dzięki... Baekhyun. - Spojrzałam obojętnie na chłopaka stojącego nade mną. 
Od czasu wypadku Byun Baekhyun był zobowiązany przynosić mi zeszyty. Jak głupio by to nie brzmiało. Tak zarządziła dyrektorka szkoły. W końcu wszyscy przejęli się moją sytuacją. Nie mogli pozwolić mi opuścić się w nauce, ale nie mogli też zabronić mi pracować, co wiązało się z tym, że nie mogłam chodzić do szkoły. Wymyślono więc, jakże genialnie zresztą, że najlepszy uczeń w szkole będzie pomagał mi w nadrabianiu zaległości. Oczywiście skończyło się na tym, że wszechwiedzący Baekhyun przynosi mi tylko te zasrane zeszyty. O żadnym dodatkowym pomaganiu nie mogło być mowy. I tak twierdzi, że robi dużo za dużo.
- Serio. Nie myślałaś nad tym, by ogarnąć ten cały syf? Naprawdę, aż się rzygać chce. - Chłopak zaczął chodzić po całym mieszkaniu raz po raz krzywiąc twarz w niesmaku. Westchnęłam wstając. Włożyłam zeszyty do torby i zarzuciłam ją sobie na ramię. Odwróciłam się kierując w stronę swojego pokoju. - Możesz łaskawie mnie nie ignorować? Jak już tu jestem to oczekuję z twojej strony szacunku. Beze mnie na pewno nie miałabyś szans zdać końcowych egzaminów. Nie żebyś teraz jakiekolwiek miała. 
Każdego dnia to samo. Ta sama śpiewka, ta sama litania, którą wymawia. Nawet nie próbuję wnikać co próbuje osiągnąć tymi docinkami. 
Położyłam torbę obok biurka i siadłam na skraju łóżka. Jak się można było spodziewać tamten stanął w drzwiach. 
- Tym razem masz zamiar zostać i mi pomóc? - zerknęłam na chłopaka. Nie czekałam na jego odpowiedź. Za każdym razem go o to pytam, i za każdym razem otrzymuję tę samą odpowiedź. Bywają dni, gdy nie dostaję jej w ogóle. Baekhyun odwraca się i po prostu wychodzi. 
Chłopak otworzył usta. Jego twarz przybrała znany mi już grymas. Po chwili jednak jego rysy złagodniały. Mogłabym rzec, że się uśmiechnął. Uniosłam brwi do góry. To coś nowego. 
- Czemu nie. To może być całkiem zabawne. - Chłopak zdjął kurtkę, którą cały czas miał na sobie i zawiesił ją na drzwiach. Obserwowałam każdy jego ruch. Zachowywał się podejrzanie. To nie było do niego podobne. 
Podszedł do łóżka i rzucił się na nie. Gwałtownie odwróciłam głowę w jego stronę. 
- No rusz się. Bierz te zeszyty i zacznij coś robić. Nudzę się. 
Wstałam, żeby wyjąć swoje notatniki, i nagle zrobiło mi się głupio. Wiedziałam, że znajdę je w szafce, prawie całkowicie puste. Nie przykładałam się zbytnio do przepisywania, bo nie mam na to czasu – zawsze starałam się przekopiować to, co wydawało mi się najważniejsze. Społeczeństwo i tak spisało mnie na straty, więc po co właściwie się starałam? 
- Będziemy tutaj tak siedzieć cały dzień?- prychnął Baekhyun. - Nie mam aż tyle czasu… 
Nie skomentowałam tego, że miałby go więcej, gdyby nie poświęcił go wcześniej na malowanie oczu eyelinerem. Czy on nie wychodził z domu bez tych kresek na powiekach i dookoła nich? Jeszcze nigdy nie widziałam go bez makijażu. Głupio się przyznać, ale malował się częściej ode mnie. 
Może, gdybym wstawała jeszcze wcześniej, zdążałabym to robić? Tak dawno nie miałam tuszu na rzęsach, że teraz nie mogłam sobie przypomnieć, jakie to uczucie. Kiedyś, kiedy jeszcze wszystko było proste, codziennie spędzałam przed lusterkiem całe kwadranse, aby wyglądać ładniej. Mama wtedy stawała na progu łazienki i uśmiechała się łagodnie, widząc, jak dobieram kolory cieni do nowej bluzki. Naprawdę, umiałam tak kiedyś? 
Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam zeszyty z szafki. Baekhyun roześmiał się na ich widok, ale wolałam nie pytać, co go tak rozbawiło. Usiadłam obok niego. 
  - Hej, czyli przychodziłem tutaj na marne? - prychnął chłopak, wziąwszy do ręki jeden z zeszytów. Otworzył go i z rosnącym na ustach uśmiechem zaczął kartkować. - Ty naprawdę jesteś głupia, wiesz? Każdy dałby się pokroić, żeby móc mieć moje notatki - dalej przewracał kolejne strony, na których nie znajdowało się zbyt wiele zapisków. - Po co ja tutaj w ogóle przychodzę? Żeby popatrzeć na dziewczynę w starej koszuli i wytartych jeansach? Sorry, ale mam wyższe standardy. 
- Nie potrzebuję twojej łaski - powiedziałam cicho. 
- Huh? Mówiłaś coś, czy to tylko mysz przebiegła? - Baekhyun spojrzał na mnie z jadem w oczach. 
- W moim mieszkaniu nie ma myszy - odpowiedziałam machinalnie. - Tylko szczury - kontynuowałam tak samo obojętnie, jak zaczęłam. 
Nie mogłam powstrzymać się od cichego śmiechu w duchu, gdy zobaczyłam, jak chłopak podkula nogi. Musiał myśleć, że tego nie zauważę. Niczym nie dawałam po sobie poznać, że jest inaczej. 
- Jesteś nawiedzona - warknął. - Bierz się do roboty. Mam dużo rzeczy na głowie. 
Miałam na końcu języka pytanie, czy będzie ratował galaktykę czy po prostu układał grzywkę przed lustrem, ale się powstrzymałam. Pochyliłam głowę nad zeszytami i odszukałam w tych Baekhyuna ostatnią lekcję. Matematyka. To nigdy nie był mój przedmiot. Zwłaszcza teraz, kiedy przepisywałam tylko regułki i po jednym przykładzie. Nawet nauczenie się ich na pamięć nic nie dawało. 
- Piszesz gorzej niż moja sześcioletnia kuzynka - powiedział Baekhyun. Nie odpowiadałam. Skupiłam się na tym, jak bardzo chcę zrozumieć rzędy cyfr i znaków. Chłopak miał trochę racji; jego własny charakter pisma był wyjątkowo estetyczny. Skąd brali się ludzie, którzy wszystko robią tak dobrze? Baekhyun jest najlepszym uczniem w szkole. Z tego, co wiem, podoba się kilku dziewczynom. Ma dużo przyjaciół. Pewnie nie wie nawet, co to problemy. 
Był rozpieszczonym dzieciakiem i pasował do mojego zaniedbanego mieszkania jak pięść do nosa. To naprawdę była absurdalna sytuacja. Chłopak, którego zna każdy i dziewczyna, której wolałby nie znać nikt. W jednym pokoju. Siedzą nad zeszytami z matematyki. 
A niewdzięczna ona wolałaby, żeby ten cały Byun Baekhyun poszedł sobie i nigdy nie wracał. Ani on, ani jego idiotyczne komentarze na temat wszystkiego. 
- Źle przepisałaś - wytrącił mi długopis z dłoni. Ten potoczył się po podłodze z cichym stukotem. - Nie potrafisz nawet się skupić na prostym zadaniu? Rozumiesz w ogóle coś z tego? 
- Nie - odpowiedziałam, sięgając po długopis. 
Nie musiałam tego widzieć, żeby wiedzieć, że Baekhyun uśmiecha się wrednie. Westchnął, jakby ktoś kazał mu właśnie iść do pracy w kamieniołomie. Byłam przekonana, że to będzie długie popołudnie. 

Kiedy Byun w końcu wyszedł, mogłam spokojnie położyć się na podłodze i jeszcze raz przełknąć te wszystkie epitety, którymi mnie obdarzył. Było mi wszystko jedno, czy mnie lubi, czy nie – bo ja zdecydowanie nie lubiłam jego. Odrzucali mnie ludzie, który wywyższają się nad wszystkich innych. 
Zrezygnowana wstałam i podeszłam do okna, żeby zobaczyć, jak chłopak wychodzi z bloku. Jak zwykle, czekał na niego wysoki facet, nie wiem nawet, czy to jakiś uczeń. Widziałam, jak Baekhyun mówi mu o czymś i śmieje się; to pewnie o mnie. 
Mogłam się założyć, że opowiada o tym, jak zapytał mnie, czy może pójść do łazienki, a później jednak się rozmyślił. Bo powiedział, że to zbyt niebezpieczne miejsce i nigdy nie wiadomo.
Byłam prawie szczęśliwa, kiedy on i ten jego ochroniarz zniknęli z osiedla. Może Byun bał się tutaj sam przychodzić? Okolica nie należała do najspokojniejszych. Łatwiej było tutaj dostać w twarz po zmroku niż znaleźć kogoś, kto nie miałby jakichś problemów. U każdego coś nie szło tak, jak powinno. 
Zwłaszcza u mnie. Po półtorej godziny nadal nie rozumiałam ani cyferki w równaniach. Na łóżku wciąż leżały zeszyty, które musiałam przepisać. Nie wiedziałam, kiedy znajdę na to czas.
Położyłam się na skotłowanej pościeli, nie zwracając uwagi na twarde okładki wbijające mi się w plecy. Dyrektorka naprawdę wierzyła, że jej się uda? Nie z tak beznadziejnym przypadkiem. 

4 komentarze:

  1. Huh? Mówiłaś coś, czy to tylko mysz przebiegła? - to od dzisiaj mój ulubiony tekst. Baekhyun jest póki co mistrzowski. Ale czekam na następny rozdział niecierpliwie jak na spóźniony pociąg PKP. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Straaaaasznie podoba mi się to, że Kahee nie jest szablonową główną bohaterką - z super wierną przyjaciółką, głupiutka, ale wszyscy za nią biegają. Tutaj bez ogródek, nie ma przyjaciół, jest sama, nie chce żeby ktoś się wtrącał i zwracał na nią uwagę. Przede wszystkim widać, że naprawdę stara się być silna a nie jak jakieś dziewuszki wycięte z obrazka, które są wyidealizowane na siłę. Prospy, więc za główną bohaterkę, no i teraz przejdźmy do wisienki na torcie.. Baekhyun! On po prostu.. On.. No.. Ten człowiek miażdży system. Tyle mam do powiedzenia w tym temacie. XD

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdziaaaał~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję,że więcej osób zwróci uwagę na to opowiadanie,które dobrze się zapowiada.Trzymać tak dalej i dodawać kolejny rozdział.Jestem ciekawa losów tej sierotki. Jak to mówią "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła", ale może D.O bym w tym piekle spotkała,hm? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy rozdział genialny. Historia zapowiada się ciekawie więc będę tutaj często zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń